Sławików z ruinami pałacu, których odwiedziny uwzględniam często w planie wycieczki rowerowej po okolicy. By dostać się tam z Kuźni Raciborskiej, gdzie mieszkam, trzeba przeprawić się przez Odrę promem w Ciechowicach. Można też dojechać od strony Raciborza.
Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z 1223r przy okazji konsekracji przez biskupa wrocławskiego tamtejszej drewnianej świątyni.
Nazwa wsi pochodzi najprawdopodobniej od imienia Sławik.
Miejscowość często zmieniała właścicieli, a najwcześniej wspomniany jest Piotr, również właściciel Sobiszowic, który dzierżył ten majątek od 1223 do 1316r. Sławików na przestrzeni wieków był własnością przedstawicieli sławnych rodów takich jak: von Oppersdorff, von Simsdorf, von Praschm oraz von Trach.
Od 1795 do 1831r tamtejsze dobra należały do rodziny von Eichendorf z niedalekich Łubowic. To z nieistniejącego już dziś we wsi wiatraku, Joseph von Eichendorff wraz z matką obserwowali przez lornetkę obronę Twierdzy Koźle.
W 1831r Sławików kupił baron Ernst von Eickstedt. Na przełomie lat 1844 i 1845 rozpoczął budowę nowego kościoła, a bratu- architektowi- polecił sporządzenie planu budowy pałacu, który miał być rodzinną rezydencją.
CIEKAWOSTKA
Kiedyś we wsi znajdował się drewniany kościół. Został jednak przeniesiony do Zabełkowa, gdzie w 1976r spłonął.
Nim Ernst von Eickstedt zmarł- 3 grudnia 1865r- dokończono budowę pałacu. Cały majątek odziedziczył jego syn Ernst junior, następnie wnuk Guido oraz prawnuk Rudolf, będący ostatnim właścicielem pałacu.
Neoklasycystyczny pałac w Sławikowie to budowla murowana, z cegły będąca kiedyś otynkowaną. Trzykondygnacyjna rezydencja częściowo podpiwniczona powstała na planie prostokąta, nakryta była płaskim dachem, po którym zostało jedynie wspomnienie. Posiadała kiedyś oranżerię, dziś będącą również ruiną.
W narożach umieszczono czworoboczne wieże, które choć zniszczone widać do dziś.
Od strony dawnego ogrodu zachwyca zniszczony portyk z resztkami zdobień, a od strony parku uwagę przykuwa tarcza zegara z resztkami zdobień.
Budowla posiada motywy greckie i włoskie , których resztki również widoczne są do dziś.
Rodzina Eickstedt opuściła rezydencję na początku 1945r. Podczas walk o przyczółek łubowicki pałac został częściowo zniszczony, a wyposażenie rozkradzione. Na ścianach widać dziury po kulach. Po II wojnie światowej stał się własnością gospodarstwa rolnego, które przez zaniedbania doprowadziło go do ruiny.
Pod koniec lat 90tych XXw złodzieje wykradli kolumny podtrzymujące portyk przed ryzalitem i szczęście, że jeszcze nikt nie dobrał się do pozostałych, ale może dlatego, że znajdują się one w piwnicach i podtrzymują resztki konstrukcji.
W dość dobrym stanie przetrwały sklepienia piwnic oraz część sklepień parteru, bo reszta to obraz nędzy i rozpaczy.
Podobny do pałacowego los spotkał park oraz znajdujące się tam mauzoleum z XIXw będące niegdyś grobowcem rodziny von Eickstedt. Ruiny neogotyckiej kaplicy można dziś jeszcze oglądać, choć niszczeją w oczach.
Przy pałacu przetrwały też resztki folwarku i spichlerz pochodzący z przełomu XVIII i XIXw.
Ta prostokątna, dwukondygnacyjna budowla z cegły posiada jeszcze dach i jest w całkiem niezłym stanie.
Po 1989r pałac przeszedł na własność Agencji Nieruchomości Rolnych, która sprzedała go prywatnemu inwestorowi. Ten, ze względu na wysokie koszty utrzymania zabytku, przekazał go gminie Rudnik.
W 2011 wójt gminy planował wystawić pałac na licytację w cenie niższej niż 100 tys. zł.
Pałac w Sławikowie to wprawdzie kompletna ruina, ale bardzo często i chętnie odwiedzana.
Ma swój wyjątkowy charakter, nastrój i ktoś nawet pozostawił tam rysunek kobiety.
Polecam każdemu, by zobaczył tę budowlę póki jeszcze stoi, a ostatnio widać nawet, że coś zaczyna się przy pałacu dziać. Dotychczasowe zarośla są wykoszone i postawiono ogrodzenie.
Ilekroć tam jestem, to za każdym razem odkrywam coś nowego i żałuję, że tak piękne miejsce niszczeje w oczach i czasami nie wierzę, by miało na tyle szczęścia, że przywrócone mu zostanie dawne piękno.
Archiwalne zdjęcia dodano dzięki Fotopolska.eu.
Muszę dodać, że minęło wprawdzie kilka lat od pierwszego mojego wpisu na stronę dotyczącego pałacu w Sławikowie, ale budowla ta zdaje się mieć szczęście dzięki powstałej Fundacji Gniazdo.
Tu można o niej poczytać:
Strona o Fundacji Gniazdo.
Tworzą ją ludzie, którym na sercu leży dobro pięknej niegdyś budowli. Jakie było moje zaskoczenie kiedy szłam po uprzątniętej posadzce, która podczas dawniejszego pobytu nie była nawet widoczna, więc za to wielkie dzięki.
Jako, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, czekam na moment aż znajdą się fundusze i pałac zostanie pokryty dachem, co da ochronę niszczejącym murom, narażonym na zmienne czynniki atmosferyczne.
Póki co należy się cieszyć z drobnych kroczków i zapraszam, by odwiedzić to miejsce, posłuchać o jego historii i wejść do części udostępnionych dla przybyłych wnętrz.
Sama co jakiś czas zawitam do Sławikowa, by podzielić się informacjami o zmianach nie tylko w pałacu, ale i jego otoczeniu.
Zaczarowany – tak bym jednym słowem ujęła to miesce. Bajeczny spokój, ogromne ruiny i ten spokój jaki tam się odczuwa. Niesamowite miejsce.