Mniej więcej w połowie drogi między Kędzierzynem a Krapkowicami leży Żyrowa– wieś sięgająca historią czasów średniowiecza, powiązana z Cystersami z Jemielnicy.
Pierwszy raz wspomniano o niej w 1302r kiedy to właśnie Cystersom, ówczesny papież przyznał dziesięcinę. Zakonnicy na przełomie XIII i XIVw w miejscu obecnego pałacu postawili murowany klasztor, który w 1361r razem ze wsią trafił do Stefana Żyrowskiego. Była to nagroda austriackiego cesarza za zasługi jakimi wykazał się on podczas wojny z Turkami.
Żyrowscy nie tylko nadali wsi nazwę pochodzącą od ich nazwiska, która istniała do 1936r powróciwszy znów w 1945r, ale przebudowali klasztor w zamek.
W posiadaniu Żyrowej byli do 1631r. Podczas wojny 30stoletniej w pobliżu wsi toczyły się walki, w wyniku których zamek ucierpiał, a dodatkowego zniszczenia dokonał pożar.
CIEKAWOSTKA
Pierwszy z Żyrowskich pan na Żyrowej otrzymał majątek za zasługi, z kolei ostatniemu z rodu Georgowi Fryderykowi cesarz Austrii odebrał wszystko za to, że w czasie wojny 30stoletniej popierał protestantów, co przez katolickich Habsburgów uważane było za zdradę stanu.
Jakby tego było mało resztę swego życia spędził w więzieniu, a jego majątki w tym Żyrową wystawiono na sprzedaż.
Takim to sposobem wieś wraz ze zniszczonym zamkiem trafiła w 1631r do hrabiego Melchiora Ferdynanda von Gaschin piastującego posadę starosty opolsko- raciborskiego oraz podkomorzego cesarskiego.
W przeciągu 13 lat na ruinie dawnej warowni stanęła manierystyczno- barokowa magnacka rezydencja przebudowana w 1781r. W rękach tej rodziny była do 1852r.
Budowla na planie kwadratu posiadała cztery kilkukondygnacyjne skrzydła pokryte czterospadowymi dachami mieszczącymi okna powiekowe. Na wewnętrzny dziedziniec od strony parku wchodziło się wejściem umieszczonym w czworokątnej wieży bramnej. Dodatkowo w elewacji tej po obu stronach usytuowano dwie czterokondygnacyjne, ośmioboczne wieże zwieńczone barokowymi hełmami.
Hrabia przy wejściu do swojej nowej rezydencji umieścił napis: „In Concordia fratrum arx suis restaubilitia nepotibus” mówiący w tłumaczeniu, że „W zgodzie z braćmi jest ten zamek dla ich wnuków odbudowany”. Ponadto nad wschodnią bramą umieszczono kartusz herbowy rodu von Gaschin wraz z tablicą fundacyjną hrabiego Melchiora Ferdinanda von Gaschin z 1644r. Właściwie dzisiejszy pałac niewiele zmienił się od tamtego czasu, nie licząc oczywiście dzisiejszego stanu niestety.
CIEKAWOSTKA
Dzięki rodowi von Gaschin powstało m.in. sanktuarium, klasztor oraz kalwaria na Górze św. Anny. Ostatnim z rodu właścicielem Żyrowej, a tym samym i pałacu był Ferdynand, którego zwano Szalonym. Nie liczył się z pieniędzmi i choć jego dobra były zadłużone nie przeszkadzało mu to w organizowaniu wielkich bali, wystawnych przyjęć czy bankietów oraz polowań, na których bywali przedstawiciele czołówki ówczesnej śląskiej szlachty.
Gdy zmarł 21 stycznia 1894r zakończyła się również śląska linia rodu von Gaschin.
W 1852r hrabia Ferdynand von Gaschin sprzedał ostatecznie Żyrową Maxowi Friedrichowi von Hatzfeld Schonstein po czym wyjechał do Austrii.
Później wśród właścicieli wsi i pałacu byli: generał August von Nostiz, od 1864r bracia Goedke, którzy po czterech latach sprzedali wszystko sędziemu Sądu Najwyższego Eduardowi Guradze.
Niestety, nowi właściciele nie dbali o pałac, który zaczął niszczeć.
W 1899r pałac ten kupił córce w prezencie ślubnym Amerykanin Knowlton. Mary wyszła za Johanna von Francken-Sierstorpff- królewskiego szambelana i rycerza Zakonu Maltańskiego. Pałac w Żyrowej znów gościł nie tylko śląską arystokrację, ale również samego cesarza Wilhelma II będącego kolegą hrabiego jeszcze z czasów studiowania w Bonn.
CIEKAWOSTKA
Rodzina von Francken-Sierstorpff posiadała prócz tego pałacu również rezydencje we Frączkowie, Kopicach oraz Jędrzejowie niedaleko Grodkowa.
Mary i Johann doczekali się syna- Klemensa, który wyjechał z Żyrowej wraz z dojściem do władzy Hitlera i zmarł w 1944r w Ameryce. Jego żona opuściła również swój majątek w 1938r i również wyjechała do Ameryki. Rodzinne dobra były zadłużone więc trafiły pod zarząd komisaryczny.
CIEKAWOSTKA
Do majątku hrabiny Elżbiety- żony Klemensa należał również nieczynny kamieniołom pod Górą Św.Anny, gdzie później powstał istniejący do dziś amfiteatr. Do końca I wojny światowej z kamieniołomu zwanego Kuhtal (Krowiok) wydobywano wapienie transportowane następnie wąskotorówką do Zdzieszowic. Władze niemieckie w 1943r zmusiły ją do oddania im go choć istnieje również wersja jakoby dobrowolnie przekazała go NSDAP.
Pałac w Żyrowej podczas II wojny światowej służył jako archiwum wojskowe III Rzeszy. Był miejscem wyjątkowo strzeżonym i pewnie dlatego nie dosięgnęły go zniszczenia wojenne. Po wkroczeniu Rosjan pałacowe wnętrza zostały rozgrabione i zniszczone, oszczędzono jednak budowlę. Z końcem 1945r zniszczona rezydencja stała się schronieniem dla sierot będących głównie ofiarami powstania warszawskiego. Później przekazano go pod zarząd ZOZu w Krapkowicach oraz Kędzierzynie-Koźlu i urządzono w nim prewentorium dla dzieci działające do 1982r.
Trzy lata później pałac kupiło przedsiębiorstwo z Opola, które po remoncie planowało utworzyć w nim swój ośrodek wypoczynkowy. Wymieniono stropy i dach, a nawet uruchomiono stolarnię, gdzie odnawiano meble. Politechnika Wrocławska również miała wówczas swój wkład, bo jej specjaliści odgrzybili pałacowe ściany.
W 1992r firma zaprzestała prac i pałac był systematycznie rozkradany oraz niszczony. To wtedy zniknęły piece kaflowe, podłogi, sztukateria, centralne ogrzewanie, rynny oraz okna. Ukradziono nawet dzwon z początku XVIw. Mimo tego budowla była w naprawdę dobrym stanie i została wystawiona na sprzedaż. Kupiła go za śmieszną kwotę spółka z Sosnowca, która na nieszczęście dla budowli nie podjęła prac przy remoncie swojej własności. Przez następne kilkanaście lat zwyczajnie niszczał.
Obecnie pałac ma podobno nowego właściciela, który podobno prowadzi prace konserwacyjne oraz remontowe i podobno ma plan co do przeznaczenia rezydencji, którego skrzętnie chroni.
Pałac nie jest udostępniony do zwiedzania. Można go zobaczyć jedynie zza ogrodzenia, więc trudno cokolwiek powiedzieć, bo ja tam prócz pasących się na dziedzińcu mniejszym zwierząt nic nie widziałam. To kolejne miejsce, które by zobaczyć z bliska należałoby brać ślub, bo jedynie nowożeńcy mogą umówić się na wykonanie tam sesji zdjęciowej…podobno.
Archiwalne zdjęcia dodane dzięki Fotopolska.eu