browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

pałac w Grodźcu

Grodziec


 
Mniej więcej w połowie drogi między Bolesławcem a Złotoryją leży niewielka wieś Grodziec, nad którą góruje widoczny już z daleka zamek o tej samej nazwie- Grodziec. Nieopodal, u jego podnóża, znajduje się niszczejący, choć nadal piękny pałac.
 

Wieś wspomniano już z końcem XIw jako Grodecz, później zwana Grodyz oraz Groditz nawiązywała do staropolskiego grodu- średniowiecznej, obronnej osady.
 

Pałac w Grodźcu rozpoczął budować w 1718r Johanes Wolfgang von Frankenberg, a jego dzieło zakończył niecałą dekadę później syn Otto. Datę zakończenia budowy można zobaczyć na chorągiewce umieszczonej na wieżyczce. Z powodu kłopotów finansowych wyjechał do Wiednia zostawiając urzędowi problem wierzytelności i ostatecznie pozbył się rezydencji.

Rezydencję zaprojektował podobno Johann Blasius Peintner. Budowla na planie litery C posiada dwie i trzy kondygnacje mieszczące łącznie prawie 60 pokoi. Pokrywa ją dach mansardowy z licznymi lukarnami. Główne wejście ozdobione jest balkonem z ażurową balustradą, pod którym umieszczono herb. Po drugiej stronie budowli znajduje się również wejście do pałacu umiejscowione w środkowej, wysuniętej nieco części- ryzalicie. Niegdyś pomiędzy nim a bocznymi skrzydłami znajdowały się przeszklone werandy. Podobnie rzecz się miała z murem kurtynowym z tej strony, który zamknięty tworzył nieduży dziedziniec. Zlikwidowano go na początku XIXw podczas prac budowlanych zastępując go rampa wjazdowa wiodącą wprost pod wejście. Nad budowlą góruje wieżyczka z zegarem ozdobiona hełmem i wspomnianą chorągiewką. Rezydencja otoczona jest sporym parkiem.
 
Wewnątrz pomiędzy obydwoma wejściami znajduje się przelotowa sień z czterema kolumnami. Na piętro prowadzą schody z ażurową balustradą i tam trafia się do sali reprezentacyjnej z lustrzanym sklepieniem. Sufit zdobi fresk o tematyce mitologicznej przedstawiający Bogów Olimpu datowany podobno na 1725r.
 
 
Zachowały się tam również dwa kominki, zaś w niektórych pomieszczeniach piece kaflowe oraz zdobione podłogi i liczne dekoracje na sufitach.

Pałac w Grodźcu posiadał też kaplicę, którą otwarto w 1733r i która służyła do 1802r.

W 1800r rezydencja wraz z zamkiem na wzgórzu stała się własnością pana na Książu- Hansa Heinricha von Hochberga i w rękach tego rodu były prawie do końca XIX stulecia. Hrabia podjął prace nad przystosowaniem warowni nie tylko do zwiedzania, ale również by móc organizować tam różne uroczystości. Po zakończeniu prac zamek w Grodźcu stał się pierwszym w Europie zabytkiem, który przystosowano turystycznie. Z kolei pałac pełnił funkcje letniej rezydencji.

W 1899r obie budowle kupił baron Wilibald von Dirksen będący tajnym radcą w niemieckim MSZ. W 1906r rozpoczęły się prace w warowni mające przywrócić jej dawną świetność. Trwały dwa lata i zlecono je Bodo Ebhardowi- cenionemu w Niemczech nie tylko architektowi, ale też konserwatorowi zabytków. Warto wspomnieć, że później pracował on m.in. przy odbudowie zamku Czocha ,Grodno, w Toszku, a według jego projektu przebudowano zamek w Niedzicy.

CIEKAWOSTKA

Małżonka hrabiego Wilibalda von Dirksena- Wiktoria w latach 20tych XXw gościła w swojej rezydencji w Berlinie narodowych socjalistów i nawet samego przywódcę III Rzeszy- Adolfa Hitlera. Jej kontakty wybiegały poza granice Niemiec, bo łączyły ją znajomości z włoskimi faszystami- jak chociażby z zięciem Mussoliniego- hrabią Ciano. Dzięki swoim szerokim kontaktom i swój wpływ na ówczesną politykę zwana była „pierwszą damą Niemiec”. Uważa się również, że jej mąż przyczynił się do dojścia do władzy narodowych socjalistów wprowadzając ich w świat niemieckiej elity. Kiedy Niemcy zaczęły ponosić coraz większe klęski, jej zażyłość z wodzem Rzeszy osłabła. Podobno wysłała mu pewnego dnia podartą przez siebie książeczkę partyjną. Zmarła 2 maja 1946r.

Po nim w 1928r dziedziczył syn- Herbert będący ostatnim przed końcem II wojny światowej właścicielem rezydencji. Dzięki niemu otoczenie ozdobił park w angielskim stylu ze sprowadzonymi z Pompejów wazonami.
 

CIEKAWOSTKA

Herbert vov Dirksen poszedł w ślady ojca poświęcając się dyplomacji. By dobrze wdrożyć się w pracę, podczas stażu w pruskiej służbie państwowej wyruszył w podróż dookoła świata. Podczas I wojny światowej trafił na front zostając odznaczonym Żelaznym Krzyżem. Po jej zakończeniu rozpoczął pracę dyplomaty, a pierwszą jego placówką był Kijów, gdzie kierował Referatem Prasy i Propagandy.
 
Później został skierowany do Warszawy i Gdańska, a na koniec był ambasadorem w Moskwie (1928-1933) nawiązując kontakty z tamtejszymi oficerami, nie wiedząc nawet jak owe znajomości przydadzą się mu w przyszłości. Kiedy Hitler doszedł do władzy w 1933r, wyjechał do Tokio, gdzie przez 5 lat pracował nad sojuszem niemiecko-japońskim. Następnie w 1938r został skierowany do Londynu jako ambasador i gdy wybuchła II wojna światowa przeszedł na emeryturę, którą spędził w swoich dobrach w Grodźcu.
 
Mimo to nadal służył radą, zwłaszcza dowódcom na frontach. Do końca zostaje lojalnym wobec wodza III Rzeszy, czego dowiódł odmawiając współpracy ze spiskowcami, którzy odwiedzili go w pałacu w Grodźcu, by namówić do udziału w spisku. Również znany konserwator zabytków- profesor Günther Grundmann zwrócił się do niego kiedy wybrał zamek Grodziec na kryjówkę nie tylko dzieł sztuki, ale również dokumentów. Mówiło się nawet, że ukrył tam też tak zwane „złota Wrocławia”.
 
Kiedy II wojna zbliża się ku końcowi i na Dolny Śląsk zbliżała się Armia Czerwona, dziedzic pozostał na swych włościach nie uciekając jak inni Niemcy. Rosjanie przybywszy do Grodźca przeszukiwali zamek i pałac, i wówczas przydały się mu znajomości zawarte na placówce w Moskwie. Czerwonoarmiści podczas pobytu w pałacu, przekopując pokoje natrafili na fotografię, na której był Herbert von Dirksen w towarzystwie sowieckich dyplomatów i generałów, wykonaną najprawdopodobniej w sztabie Armii Czerwonej. Skutek był taki, że oficerowie NKWD zaczęli mu salutować. Również dla Niemców był nadal ważną osobą- oficerowie Abwery podjęli się jego ewakuacji z Grodźca przedostając się przez linię frontu i przerzucając go do Niemiec. Mieszkał w Monachium, gdzie zmarł w 1955r nigdy nie powróciwszy do swojego majątku w Grodźcu.
 

Wraz z końcem wojny, najpierw Czerwonoarmiści, a następnie miejscowi splądrowali zamek i pałac w Grodźcu. Ci pierwsi zrabowali dzieła sztuki i zostawili zniszczone przez pożar budowle. Zamek dopiero w latach 60tych częściowo odbudowano udostępniając dla turystów.
 
 
 
Znacjonalizowany majątek przejęło państwo polskie. Pałac w 1959r stał się własnością Agencji Mienia Rolnego i przystosowano go pod mieszkania dla pracowników najpierw PGR, a następnie kopalni Konrad. Później urządzono w nim Dom Dziecka oraz siedzibę Związku Esperantystów, po czym przeszedł pod zarząd Agencji Mienia Historycznego. W 1990r został kupiony przez prywatną osobę, która spieniężyła go w 2001r. Nowy nabywca podjął się prac remontowych wnętrz, po wcześniejszym wyremontowaniu dachu. Budowla jest ogrodzona i można ją zobaczyć jedynie zza wysokiego płotu.
 

CIEKAWOSTKA

Kiedy Hitler doszedł do władzy odwiedził Herberta von Dirksena w jego rezydencji u podnóża zamku, gdzie spędził noc. Miało to miejsce 15 listopada 1933r.

pałac w Grodźcu

Pałac na tę okoliczność udekorowano i podobnie uczyniono z trasa dojazdową, wzdłuż której okoliczna ludność witała Fürera. Zdarzenie to upamiętnia dąb, który wówczas posadzono, a który dziś rośnie w pobliżu przystanku autobusowego.
 
Archiwalne zdjęcia dodano dzięki Fotopolska.eu.