W niewielkiej odległości od Głubczyc, jadąc w kierunku czeskiej granicy przejeżdża się przez Włodzienin. Najwcześniejsza nazwa wsi odnotowana w drugiej połowie XIVw to Bladin. W kolejnym stuleciu widniała jako Bladen i Wladynyn oraz Wladen. Ma ona związek ze słowiańskim odpowiednikiem imienia Władysław i tłumaczone jest jako władający sławą.
Pierwsza wzmianka w dokumentach mówiąca o właścicielu tamtejszego kawałka ziemi pochodzi z 1283r i był nim Unczichaus, który spieniężył następnie rolę pochodzącemu z Głubczyc Jaskowi.
W 1365r wieś znalazła się w granicach Księstwa Opava. Następnie w 1420r głubczycki książę Przemko sprzedał część tamtejszych dóbr pochodzącemu z Włodzienina Janowi i jego braciom. Pół wieku później właścicielem wsi został Fullstein, po którym w 1552r trafiła do rodziny Bitowsky’ch. Podczas wojny 30stoletniej (1618-1648) majątek należał do von Haugwitz’ów, po których od 1652r aż do początku XXw był w rękach hrabiów von Nayhauß i Otton był ostatnim z tej rodziny.
CIEKAWOSTKA
Żoną Ottona von Nayhauß’a była Magda Madeysky- Poray. Hrabia rozwiódł się z nią, następnie wystąpił z kościoła katolickiego i tym razem poślubił węgierską hrabianką Idą Soest-Bedensky. Zastawiwszy swoje dobra w 1893r wybrał się do Chin, a ponieważ był przez jakiś czas oficerem kawalerii to znalazł tam zajęcie w wojskowości. Kiedy wrócił wybrał się na Węgry. Pierwsza żona odkupiła więc majątek od swojej następczyni sprzedając następnie część folwarku i ogrodu chłopom z Wojnowic. Reszta trafiła w 1910r do Bertolda Tesche, który po roku pozbył się marnej ziemi na rzecz Tenschert’a.
Wieś pod koniec XVIIIw dość dobrze się rozwijała. Posiadała szkołę z mieszkaniem dla nauczycieli a nawet sędziego. Przy karczmie, ówczesny właściciel Włodzienina postawił 6 domów tworząc osiedle nazwane „Doliną św.Józefa” z własną studnią i piekarnią. Z końcem XIXw powiększono je o kolejne cztery domostwa i zmieniono nazwę na „Kolonię Włodzienin”, którą następnie w 1895r włączono do Włodzienina. W połowie tego wieku rozbudowano szkołę powiększając o piętro. W owym czasie we wsi działały 4 wiatraki, młyn zamkowy, cegielnia oraz browar i karczma. Mieszkańcy mieli swojego lekarza, a nawet kasę oszczędnościowo- pożyczkową i telegraf. Ponadto cztery razy w roku odbywały się tam targi.
We Włodzieninie znajdowały się też dwa kościoły: pod wezwaniem św.Trójcy i św.Mikołaja. Pierwsza świątynia była początkowo budowlą drewnianą, którą w 1530r przebudowano na kamienno- ceglaną pozostawiając jedynie drewnianą dzwonnicę. Tę z kolei zastąpiła murowana w 1737r, a jej ozdobą były dwa dzwony: z 1554 i 1618r, który podarował parafii hrabia von Haugwitz. Kościół otaczał kamienny mur i w 1772r postawiono przy świątyni grobowiec, gdzie spoczęli miejscowi proboszczowie. Na początku XXw kościół poddano rozbudowie.
Z końcem II wojny światowej został zniszczony, ale go odbudowano i poświęcono w 1955r.
Druga świątynia stanęła na końcu wsi, na niewielkim wzniesieniu. Św.Mikołaja czczono jako patrona kupców stawiając przy traktach i gościńcach kapliczki, a jego wizerunek umieszczano nawet na drzewach.
Kościół dziś nazywany cmentarnym zbudowano w XIVw i był miejscem licznych pielgrzymek. Przy nim znajdują się grobowce właścicieli majątków z XV i XVIw, których wizerunki płaskorzeźby ze starosłowiańskimi napisami umieszczono na epitafiach. Podobnie jak wcześniej opisany kościół tak i ten doznał wielkiej szkody w 1945r, ale nie miał takiego szczęścia- nie został odbudowy pozostając ruiną wpisaną do Rejestru Zabytków.
Niegdyś Włodzienin posiadał zamek będący dziś jest jedynie wspomnieniem zachowanym na fotografii udostępnionej dzięki Fotopolska.eu. Ufundowała go w 1567r rodzina Bitowsky’ch i służył jako siedziba kolejnych właścicieli wsi. Była to budowla dwukondygnacyjna na planie kwadratu z czterema skrzydłami tworzącymi wewnętrzny dziedziniec, którego ozdobą były krużganki. Elewacje posiadały liczne detale architektoniczne: portale, pilastry i gzymsy.
Podobno nad portalem zdobiącym główne wejście znajdował się kartusz herbowy fundatora warowni z datą upamiętniającą rok budowy. Zamek chroniła fosa, nad którą przerzucono most wzbogacony figurami świętych: Nepomucena i Floriana. Zwany był „mostem pańskim”, gdyż na nim pobierano od przybywających cło mostowe.
Zamek ów z końcem XIX stulecia podobno zwyczajnie się zapadł stając się ruiną. Istnieje też informacja jakoby najpierw hrabia Otton von Nayhauß w latach 80tych XIXw nakazał rozebrać boczne skrzydła nieszczającej budowli, której część następnie wyburzyć nakazała pierwsza jego żona. Tak czy owak, czy to ruinę czy resztki dawnej warowi nabył w 1897r Robert Janott przekształcając nowy nabytek w piętrowy dom.
Był on ostatnim właścicielem dóbr do 1945r.
CIEKAWOSTKA
Zamek we Włodzieninie będąc własnością rodziny von Nayhauß był na początku XIXw miejscem, gdzie goszczono uczestników Międzynarodowego Kongresu w Opawie. Obrady trwały od 20 października do 30 grudnia i było to spotkanie władców Świętego Przymierza- sojuszu zawartego w 1815r po zakończeniu wojen napoleońskich przez Prusy, Rosję i Austrię. Celem jego było uzgodnienie ewentualnej wspólnej interwencji tych państw w kraju, gdzie zagrożony rewolucją mógł być ustalony ład. W zamku w owym czasie spotkał się car Aleksander I ze swoją siostrą Marią Pawłowną będącą żoną księcia Karola Fryderyka. Goszczono tam również króla Prus- Fryderyka Wilhelma III.
Po zakończeniu II wojny światowej dobra znacjonalizowano, zamek rozebrano i w jego miejscu stanęła działająca do dziś szkoła. Ocalone zostały XVIII-wieczne figury świętych Nepomucena i Floriana.
CIEKAWOSTKA
Nim w XVIw powstał zamek, o którym wcześniej była mowa, we wsi znajdowała się inna warownia. Istnieje informacja jakoby jej właściciele, zyskawszy pozwolenie księcia opawsko-ziębickiego, a później opolsko-głogóweckiego, trudnili się plądrowaniem okolic Głubczyc. Warownia w XVw cieszyła się niechlubną opinią jednego z najgroźniejszych miejsc na Śląsku, które upodobali sobie rycerze rozbójnicy. Łupili nie tylko okolicznych, ale porwali się nawet na Będzin leżący wówczas w granicach Królestwa Polskiego.
Nie tylko złupili miasto, ale na odchodne podpalili je. Włodzienin w owym czasie, wg kronikarza Jana Długosza, uznawany był za miejsce, skąd rozpleniało się rozbójnictwo, bo często bywało tak, że ofiary porwane dla okupy same zostawały rozbójnikami.
Taka zdawałoby się niepozorna miejscowość na Opolszczyźnie a ma tak ciekawą historię, że aż żałuję, że do niej nie zawitałam, by uwiecznić ją na fotografiach. Zdjęcie ruin kościoła św. Mikołaja udostępniono za zgodą Pani Sołtys Włodzienina.