W poszukiwaniu ciekawych zabytków często okazuje się, że przy okazji wcześniejszego pobytu w okolicy nie wiedziało się, że jeszcze o przysłowiowy rzut beretem jest to czy tamto. Tak też było w przypadku pałacu w Jędrzejowie.
Jędrzejów to wieś niedaleko Grodkowa dawniej zwana Andrzejów, a nazwa wywodzi się najprawdopodobniej od imienia Andrzej, Jędrzej. Podobno osada należała do zakonu Krzyżackiego, ale należy to potraktować raczej jako podanie, gdyż nie istnieją żadne dokumenty, które mogłyby to potwierdzić.
Pałac w Jędrzejowie, który możemy dziś zobaczyć to przebudowany i rozbudowany dawny pałac z XVIIw będący własnością rodziny von Gilgenheim. Rozbudowa została wykonana w latach 1882- 1883 na polecenie Herryego von Francken-Sierstorpff. Rezydencja różniła się od tych, jakie wznoszono w tamtym czasie na Śląsku właśnie przez wykorzystane elementy neogotyku angielskiego, francuskiego i niemieckiego. Obiektu nie ominął pożar, który strawił cenne, historyczne obrazy oraz umeblowanie i równie cenne przedmioty.
Neogotycką rezydencję zbudowano z kamienia i cegły oraz otynkowano.
Wzniesiona została na nieregularnym planie w kształcie litery L i składa się z głównej części oraz prostopadłego, bocznego skrzydła.
Pałac posiada czworoboczną, czterokondygnacyjną wieżę, w której znajduje się wejście główne, a nad nim herb rodu Francken-Sierstorpff. Skrzydło boczne ma dwie kondygnacje i również posiada wejście. Ozdobą dziedzińca pałacu w Jędrzejowie jest fontanna, za którą mieszczą się schody prowadzące do parku. Po obu stronach balustrady uwagę przykuwają dwa kamienne lwy. Budowla zdobiona jest krenelażem, arkadowymi fryzami, wykuszami, ryzalitami, wieżyczkami i loggiami.
Wokół pałacu znajduje się duży, zadbany park krajobrazowy z wieloma starymi drzewami. To idealne miejsce na odpoczynek i podziwianie pałacu.
Rezydencja w Jędrzejowie miała wielkie szczęście, bo uniknęła zniszczeń wojennych, a po jej zakończeniu stworzono w nim Dom Pomocy Społecznej, co pozwoliło zachować go nadal w dobrym stanie.
Ta piękna budowla zachwyca wyglądem i warta jest zobaczenia mimo, że tylko z zewnątrz.
Szkoda, że tak mało wiadomo o historii tego miejsca.
Archiwalne zdjęcia dodano dzięki Fotopolska.eu
Pałac w Jędrzejowie z lotu ptaka :
http://www.polskazdrona.pl/palac-w-jedrzejowie-69.html
Bardzo podobny w swojej architekturze do pałacu w Kopicach 🏰🏰🏰
Pałac jest niesamowicie podobny do pozostałości pałacu Wincklerów w Bytomiu – Miechowicach.
A czy panią Wandę ktoś pamięta? Chyba tak miała na imię. Jeśli dobrze pamiętam, jakoś koniec 50-tych lat, początek 60-tych. Dokładnie nie powiem, bo trochę ten czas zlewa mi się.
Aleksandra
Bylam w Prewentorium w Jedrzejowie 1963 roku przez 3 miesiace wraz z mlodszym bratem. Moim zadaniem bylo opiekowanie sie moim bratem i bralam to zadanie bardzo powaznie. W tym czasie nasza mama chorujaca na gruzlice przebywala w sanatorium w centralnej Polsce. Pamietam wieloososbowa sale z lozkami, moja walizke pod lozkiem, prysznice, duzy park, pisanie listow do rodzicow a takze wizyte mojego ojca. Przyjechal on omijajac zamkniete drogi do Wroclawia z powodu epidemii Czarnej Ospy. Personel pozwolil nam na krotka rozmowe z tata ale wylacznie na odleglosc; my bylismy u gory na tarasie, a tato stal na dole na dziedzincu. Bylo nam ogromnie smutno…..Pamietam takze podroz powrotna i obostrzenia na dworcu kolejowym we Wroclawiu, ktore mialy zapobiec rozprzestrzenieniu sie wirusa czarnej ospy. Uchwyty/klamki owiniete byly bandazem nasaczone lizolem, poruszalismy sie w jednym szeregu przy scianie a osoby w bialych ubraniach ochronnych pilnowaly porzadku. Dosciadczenia te wywarly na mnie stress ktory pamietam do dzisiaj.
Na początku lat pięćdziesiątych, w pałacu w Jędrzejowie,byłem na koloniach dla dzieci pracowników PKS-u.Pamiętam wspaniałe wnętrza i fortepian który stał w holu przy wejściu.Spaliśmy wszyscy/około 30 dzieci/ w jednym,dużym pomieszczeniu,na piętrze.Łózka były polowe.Wysyłano nas do szukania stonki ziemniaczanej.O ile pamiętam, obiecane były nagrody za jej znalezienie ale nikt stonki nie znalazł.Bardzo mili byli nasi opiekunowie. Wyżywienie,jak na owe czasy,było bardzo dobre.Zaprzyjazniłem się z kolegą,który był bardzo religijny i grał na fortepianie.On mnie namówił do służenia,jako ministrant,do porannych mszy katolickich, odprawianych w kaplicy, poza zespołem pałacowym.Kolega ten, często grał na fortepianie,umilając nam wolny czas.Próbowałem wcześniej,odwiedzić Jędrzejów,ale gdy nie było Internetu trudno mi było znalezć go na mapie.Zbyt mało szczegółów pamiętałem.
Witam
Mysle , ze moge w czym pomoc a to dlatego , ze duzo pamietam z tamtego czasu.
Prosze przeczytac moj poprzedni post.
Jezeli Pani ma jakies pytania to postaram sie na nie odpowiedziec.
lacze pozdrowienia
PS. moja strona na Youtubie
https://www.youtube.com/user/Personne77380
Witajcie! Jeśli ktokolwiek posiada jakiekolwiek informacje odnośnie Pałacu – jego historii, osobach, które niegdyś pracowały (lata 50-80), bardzo proszę o kontakt. Poszukuję wszelkich informacji odnośnie mojej rodziny, która pochodzi z tejże miejscowości (i jest prawdopodobieństwo, że pracowali również w prewentorium w tych latach). Z góry bardzo dziękuję każdemu za poświęcony czas 🙂 Kłaniam się nisko i pozdrawiam.
Cześć, w tym czasie (do 1977 roku) pracowali tam moi rodzice. Jest więc szansa, że mogą pomóc. Podaj jakieś szczegóły. Pozdrawiam, Ilona
Witam,
moi oboje Rodzice pracowali w pałacu i za czasów prewentorium, i później za czasów domu pomocy… (doskonale pamiętam Dyrektora Bobrka!!!). Niestety od lat nie mieszkam już w Jędrzejowie, ale wielki sentyment do tego miejsca pozostał i kiedy tylko jest okazja chętnie je odwiedzam
Pozdrawiam,
Ilona
Witaj G razynko.To ja jestem z Jędrzejowa pamiętam wycieczki dzieci z prewentorium, mój wojek był dyrektorem Jozef Bobrek .Grobowiec istnieje ale okienka sa zamurowane .ciasto nosilyscie z piekarni obok sklepu. Jedrzejow to woj .opolskie 8 km od Grodkowa.Obecnie znajduje się tam Dom pomocy społecznej . mozesz dojechac PKS z Grodkowa.Obecnie tam nie mieszkam ale często tam jestem na grobie Rodziców. Mój e-mail zosinka15@interia.pl
Dziekuje bardzo za informacje.Mysle ,ze to własnie ten,ten ,,moj” Jedrzejow!/nie wiem czy dobrze odmieniłam/Teraz ,zastanawiam sie ,ze jak to sie stalo,ze tak piekny pałac ,tak okazaly ; to wejscie te lwy. ten przepych umknely mej uwadze a ja zapamietalam tylko ciasto,boczne wejscie i grobowiec.Dziecka okiem jednak wszystko inaczej wyglada.Dziekuje Pani Zosi ,dziekuje takze Pani Dorocie.Baaaaaaaardzo!
Pozdrawiam obie Panie i najważniejsze są właśnie te miłe wspomnienia 🙂
Mozliwe ,ze i ja w tym prewentorium byłam.Jedrzejow ale czy to ten hmmm,, nie wiem.Pamietam ,ze grzeczne” dzieci nie lezakowały w południe.mozliwe ze to była niedziela ,moze sobota…bo wychodzac z bramy skrecałysmy w lewo i wracałysmy z blachami z ciastem jeszcze ciepłym./ale to radosc była./Jak przez mgłe pamietam takze/chyba to tam było,w Jedrzejowie”, /bo bywałam we wielu prewentoriach/na terenie pałacu był jakby grobowiec i na wysokosci stop było okienko ,prze ktore ogladałysmy trumny.Pamietam ,ze jechałam do Jedrzejowa bardzo długo.Jakie to wojewodztwo to do tej pory nie wiem…chcialabym tak kiedys pojechac..lecz gdzie? Moze ktos podpowie e’mail gra-biel@wp.pl…..Mozliwe ,ze byl to rok 1960
Ja byłem w tym czasie jak wybuchł pożar i przewieźli nas do Żyrowej.Pobyt w Jędrzejowie wspominam jako
najpiękniejszy mój czas w życiu. Pozdrawiam
Witaj P.Andrzeju
Ja też pamiętam ten pożar ,wracalam autobusem z Liceum z
Grodkowa ,bardzo było mi żal dzieci tam będących jak i pięknego zamku.
Spaliła się cześć stryszku, zamek wiele nie ucierpiał ,ale prewentorium juz nie było.
Zamek jest w dalszym ciągu ozdobą
Jedrzejowa. Pozdrawiam
Moja mama nazywała sie Ala ,przebywała w prewentorium ,mysle ze to byly lata 60 siate …wiem ze milo to wspominała …
Mile wspominam mój trzymiesięczny pobyt w tym zamku. Było to w roku 1961. Było tam prewentorium dla dzieci.