Na zamku żyła hrabina mająca opinię złej i chciwej kobiety, od której nastrojów zależne było życie mieszkańców. Każdy się jej bał, a przez to nikt nie lubił, za to każdy darzył sympatią jej córkę. W dziewczynie zakochał się syn chłopa, którego ojciec wysłał na nauki do miasta. Wróciwszy, wjeżdżając do miasteczka na rumaku w pięknym stroju, ujrzał dziewczynę i zakochał się, a i dziewczynie nie był obojętny. W letnie noce, ukryty w krzakach grał i śpiewał pod oknem wybranki dotąd, dopóki jej nie ujrzał. Pewnej nocy dziewczyna zrzuciła mu czerwoną różę. Chłopak przeskoczył mur i wyznał dziewczynie miłość. Za jakiś czas do miasteczka przyjechał rycerz, któremu hrabina obiecała rękę córki. Ustaliła datę ślubu, który miał się odbyć za tydzień i nic nie pomogły prośby córki, że kocha innego. Matka, widząc nieugiętą postawę córki kazała jej przyprowadzić do zamku wybranka i gdy ten przybył uwięziła go w lochu. Nadszedł dzień ślubu, wszyscy przybyli i brakowało jedynie panny młodej oraz jej matki. Dziewczyna prosiła matkę, by ta zmieniła zamiar i wykrzyczała, że nie będzie żoną tego, którego wybrała jej matka. Kobieta w złości uderzyła dziewczynę w twarz, a ta upadła tak nieszczęśliwie, że uderzyła głową o filar i zmarła. W zamku pogasły wszystkie światła, a goście w przerażeniu opuścili go. Przyszły pan młody również odszedł pozostawiając dary dla przyszłej żony. Podobno czasem o zmroku, w dniu świętych Piotra i Pawła, można ujrzeć w ruinach zamku hrabinę, która szuka skrzyni z klejnotami porzuconymi przez niedoszłego męża córki.
Taka oto legenda krąży o złej hrabinie imieniem Charlotta, która mieszkała na zamku Nowa Cerekwia. Wierzyć, nie wierzyć, ale przy zamku byłam o zmroku i nikogo prócz pilnującego go psa nie spotkałam.
Na trasie z Kietrza do Głubczyc przejeżdża się przez wieś Nowa Cerekwia, o której najstarsze wzmianki pochodzą z 1234r.
Ciekawostką są zapiski z 1298r o odbywających się tam targach. We wsi znajduje się kilka ciekawych zabytków, a w pobliżu niej odkryto ślady osad prehistorycznych i wczesnośredniowiecznych.
We wsi natrafiłam na ruiny kościoła cmentarnego pod wezwaniem św. Wacława. Zbudowano go w miejscu dawnej drewnianej kaplicy, a murowana budowla została ufundowana w 1688r przez hrabiego Wacława Walerian z Vrbna.
Podczas II wojny światowej został zniszczony i w takim stanie pozostał do dziś.
Na ścianie kościoła znajdują się zabytkowe płyty nagrobne, a wśród nich marmurowe epitafium inskrypcyjne Wacława Cypriana z Vrbna. Na nim można zobaczyć płasko rzeźbiony kartusz herbowy.
Nieopodal rynku znajdują się ruiny zamku z przełomu XVI i XVIIw. Był on siedzibą rodu Vrbnów od 1585 do 1800r. W 1808r sprzedano go gminie, przebudowano i w niedługim czasie opuszczono.
Obecnie to własność prywatna, otoczona murem i siatką, ale udało mi się wejść przez bramę i zobaczyć pozostałość, ale trzeba uważać, bo obiektu pilnuje wspomniany już pies, na szczęście był uwiązany przy budzie i zdaje się bardziej wystraszony niż ja.
Zamek w Nowej Cerekwi położony jest nad oplatającą go rzeczką Troją.
Z dawnego zapewne ciekawego obiektu niewiele zostało. Posiada on dziedziniec, na który nie udało mi się wejść, bo brama samego zamku jest zamknięta, ale udało mi się zrobić zdjęcia.
Wiele ciekawych miejsc z pasjonującą historią znika w oczach z roku na rok i choć nie można liczyć na przywrócenie temu miejscu jego dawnego piękna, to warto zobaczyć i uwiecznić je, bo to nasza historia. Tylko dzięki wyobraźni możemy ujrzeć jak kiedyś wyglądał, bo zdjęć z dawnych czasów jest niestety jak na lekarstwo.
Archiwalne zdjęcia dodano dzięki Fotopolska.eu