Między Strzelinem a Ziębicami, wiedziona na spotkanie kolejnego ciekawego miejsca, trafiłam do wsi Witostowice. Pytając o tamtejszy zamek zostałam skierowana do sołtysa po klucz, bo jest własnością prywatną i właściciel pozwala go zobaczyć. Wchodząc do zamku przeszłam przez dwa mosty i portal bramny, dochodząc do którego minęłam barokową figurę Jana Nepomucena i pozostałe dworskie budynki. Warownia składa się z trzech skrzydeł, dziedzińca wewnętrznego oraz cylindrycznej wieżyczki.
Witostowice to jedna z najstarszych osad na Śląsku. W podaniach wiadomo, że istniał tam gród obronny Ślężan- jeden z piętnastu, które do nich należały. Tam właśnie dane mi było zobaczyć nizinny zamek nawodny, który jest jednym z najciekawszych tego typu obiektów na Śląsku.
Z lokalizacji można wnioskować, że dawno temu pośród bagien, nad stawem, w trudno dostępnym miejscu mieściła się jakaś kryjówka, która z czasem została przekształcona w obiekt obronny.
Z dokumentów historycznych wiadomo, że pierwszym właścicielem był w latach 1250- 1266 niejaki Jan, syn Żerucha.
O zamku książęcym zbudowanym z cegły i kamienia, otoczonym podwójnym murem i fosą, pierwszy raz wspomniano w 1331 kiedy należał do księcia ziębickiego Mikołaja Małego.
Z tamtej budowli do dziś zachowała się kwadratowa wieża oraz fosa zewnętrza, która do dziś wypełniona jest wodą z dopływów Oławy co sprawiło, że warownię nazwano zamkiem na wodzie.
Wpadłszy w kłopoty finansowe, książę ziębicki zmuszony został do zastawienia go rycerzowi Piotrowi von Domanz.
W latach 1463- 1497 zamek w Witostowicach należał do rodziny Stoszów. XVI wiek przyniósł modę na renesansowe rezydencje, która nie ominęła i tego miejsca: został wzmocniony i rozbudowany, powstały fortyfikacje z wałów ziemnych, dobudowano basteje i powstały dwie fosy. W XVII otoczono go dodatkowo murami obronnymi, które podczas wojny 30-stoletniej były schronieniem dla okolicznej ludności.
Po śmierci ostatniego z rodu Stoszów zamek przechodził po kolei we władanie kilku śląskich rodów, aż do 1738r, kiedy to stał się własnością Cystersów z pobliskiego Henrykowa.
W II połowie nawiedził go pożar i odbudowa po nim sprawiła, że budowla zmieniła swój wygląd.
Cystersi nie cieszyli się długo ze swej własności, bo w wyniku sekularyzacji od 1812r utracili swoje dobra, a zamek przeszedł we władanie władców pruskich, a następnie książąt Sachsen- Weimar. Rezydencja otrzymała nowych właścicieli i nowy wygląd, który sprawił, że częściowo straciła swój renesansowy wygląd i walory obronne.
W II połowie XIXw poddano go kolejnym przeróbkom, przebudowom i taki jego ogólny wygląd pozostał do dziś. Podczas II wojny światowej nie był zniszczony, a dopiero po jej zakończeniu, kiedy stał się własnością PGR-u urządzono w nim mieszkania i magazyny. Nie dbano o niego i został kompletnie zdewastowany. Dopiero w latach 1969- 1970 przeprowadzono jego remont.
Od 1994r zamek posiada właściciela, który nie tylko zabezpieczył obiekt, ale również wykonuje w nim drobne prace remontowe.
Widać, że o niego dba sołtys i mieszkańcy wsi. Właściciel zezwala, by w przy zamkowej kapliczce odbywały się msze.
Zamek w Witostowicach jest ciekawym miejscem i cieszę się, że dzięki uprzejmości żony sołtysa otrzymałam klucz i mogłam choć chwilę tam spędzić. Zajrzałam w każdy możliwy zakamarek i tylko szkoda, że wnętrza były zamknięte.
Warto nadjechać tam będąc w okolicy, bo naprawdę mamy piękne miejsca, które powoli przywracane są do dawnej świetności.
Archiwalne zdjęcia dodano dzięki Fotopolska.eu
Galeria