Kolejne miejsce, do którego zawitałam to Ujazd– miasto leżące między Kędzierzynem-Koźlem a Gliwicami, gdzie znajdują się ruiny zamku.
Jeszcze niedawno niszczejące ruiny stały ogrodzone, choć i tak można było do nich bez problemu wejść.
Obecnie są zadbane, dostępne dla zwiedzających, a dzięki zdjęciom, które udało mi się zrobić wcześniej, można porównać ich metamorfozę.
Ujazd jako osada wspomniany był już w 1155r, a prawa miejskie otrzymał 25 maja 1223r i wówczas w księdze łacińskiej figuruje jako Wyasd oraz Wiasd i do początku XVIw był własnością biskupów wrocławskich.
W mieście kwitł handel, bo osada była dość ważnym miejscem targowym wymienianym w kronikach.
Koniec świetności handlowej wiąże się z uruchomieniem przeprawy przez Odrę w okolicy Krapkowic. Ujazd w swej historii został również przekształcony z miasta o charakterze handlowym w garnizon, gdzie przez ponad 65 lat mieściły się koszary oddziału huzarów.
W czasie działań wojennych w 1945r był zniszczony w 70%.
Nazwa miasta ma związek ze sposobem wyznaczania miejsca na powstanie osady. Otóż podczas owego przejazdu zwanego potocznie „ujazdem” wyznaczano granice na drzewach albo poprzez ułożenie na ziemi kamienia. Często zdarzało się, że właśnie taką nazwę otrzymywała później założona osada.
Zamek biskupów wrocławskich w Ujeździe– pełna nazwa zamku- ma swój początek w XIIIw kiedy stała tam ufortyfikowana, czworoboczna wieża otoczona dwiema fosami oraz wałami.
W krótkim czasie dobudowano mury otaczające budynek, tworząc dziedziniec, w którego rogu stanął kolejny budynek z cegły. Zamek był siedzibą zarządcy, którego zadaniem było ściąganie podatków oraz dbanie o bezpieczeństwo w okolicy.
Po przegranej wojnie biskupa wrocławskiego z księciem opolskim Bolkiem III nakazano zburzyć warownię, jednak ówczesny pan Śląska- król czeski doprowadził do ugody, której warunkiem było pozbawienie zamku jego warownego charakteru.
Biskupi byli w posiadaniu zamku do 1428r, po czym przeszedł on w ręce prywatne. Podczas bytności na zamku kleru często dochodziło do sporów między rezydującymi tam biskupami a książętami opolskimi.
W 1524r ostatecznie sprzedali Ujazd Mikołajowi Dluhomil’owi- ówczesnemu wójtowi- zastrzegając sobie prawo pierwokupu, gdyby ten chciał je sprzedać jak również to, że będzie goszczony na zamku, gdy zawita do miasta. Nowy właściciel zabrał się za przebudowę siedziby, którą ukończono w 1580r. Na fundamentach dawnego zamku powstała nowa budowla w stylu renesansowym: zabudowania dziedzińca ozdobiono reliefowym ornamentem.
Zamek posiadał dużą sień ze sklepieniem kolebkowym oraz takież same sale podobno bogato zdobione. Dluhomil’owie nie zapisali się miło w pamięci poddanych podwyższając podatki czym doprowadzili do buntu mieszczan.
W 1609r panem zamku został starosta Księstwa Nyskiego- Mikołaj Kochcicki, a gdy zmarł dobra przeszły w ręce jego córki- Anny, która wykonała remont budowli.
CIEKAWOSTKA
Hrabina Anna Kochcicka słynęła z ostrego charakteru, będącą zwolenniczką karania mieszczan, gdy tylko próbowali okazać niezadowolenie i namawiać do buntu. Właśnie za jej rządów wypędzeni zostali z miasta Żydzi, ewangelicy i wszyscy, na których padło podejrzenie o działalność wywrotową.
Kolejnym panem zamku w Ujeździe był zięć hrabiny- Karol Joachim Mettich. W tamtym czasie swoje piętno na zamku odcisnęła wojna trzydziestoletnia i w niedługim czasie, bo w 1676r miał on nowego właściciela – zostaje rodzinę Praschma, do której należał także zamek w Niemodlinie.
Następnym był starosta ziemski Karol Henryk Sobek. Dzięki niemu rozbudowano najstarsze skrzydło zamku tworząc budowlę o kształcie litery L nadając całości barokowy styl i bardziej przypominał wówczas pałac niż zamek.
W 1770r w mieście wybuchł pożar, który strawił prawie wszystkie zabudowania oszczędzając jednak zamek.
Ostatnim właścicielem zamku od 1843r do końca II wojny światowej była książęca rodzina Hohenlohe, której resztki herbu rodu można było jeszcze do niedawna zobaczyć nad zamurowaną dawną bramą wjazdową do zamku.
Dziś został on odrestaurowany, a brama otwarta dla zwiedzających.
Podczas zdobywania miasta przez Armię Czerwoną zniszczony został nie tylko zamek, ale i większa część miasta, które spalono.
Do dzisiejszych czasów przetrwały resztki ścian, na których widoczne są zdobienia. Wszystko przedstawiało opłakany stan i groziło zawaleniem, choć znajdujące się pod zamkiem piwnice są w dość dobrym stanie, jeszcze do niedawna zaśmiecone i zawalone gruzem z sypiących się ścian.
Ruinę oczyszczono, wzmocniono i zyskała drewniane wejście z tarasem widokowym, gdzie można obejrzeć pozostałości dawnego zamku. Wszystko dzięki Agencji Nieruchomości Rolnych. W trakcie prac natrafiono na świecznik, który należał do wyposażenia pałacu. Dziś zamek w Ujeździe jest trwałą ruiną i taką pozostanie. Gdy zobaczyłam efekt prac, kiedy mogę obecny stan porównać z jeszcze niedawnym, pobyt tam był dla mnie najbardziej zaskakującym pozytywnie przeżyciem.
Dzięki uprzejmości fotopolska.eu na archiwalnych zdjęciach możemy dodatkowo zobaczyć zamek w czasach jego świetności.
To tylko drobne zabezpieczenie obiektu. Takie zabezpieczene w postaci tzw. “trwałej ruiny” jegst tylko z nazwy trwałe, a w rzeczywistości generuje następne koszta, a zabytek nadal nie przyności dochodów. Słowem “trwała ruina” nie tylko nie jest trwała ale jej ruinowatość powoduje, że trwale musimy do niej dokładać forsy. Taki jest los zabytku wtedy kiedy jest własnością państwa, czyli urzędników. Zastanawiam się, czy ich celem nie jest w istocie właśnie generowanie tych kosztów? Duuużo lepiej byłoby sprzedać ten obiekt komuś prywatnemu. Nawet wtedy kiedy ten potraktował obiekt jako lokatę kapitału i nie chciał się nim zająć. Obiekt w końcu sprzedałby komuś z odpowiednim dla siebie zyskiem, czyli obiekt zyskiwałby na wartości a nie tracił, co zwiekszałoby prawdopodobieństwo, że kolejny właściciel zdecydowałby się na jego ODBUDOWĘ. Ale niestety ten zamek jest w rękach rzędników, którzy zachowują sie jak pies ogrodnika sam nie zje i drugiemu nie da.
Nie wszystko musi przynosić dochody, bo są czasem inne przesłanki dla takiego podejścia ale widać ktoś miał chrapkę na teren pewnie pod chatę albo kolejny sklep, bo proszę wybaczyć, ale nie wierzę,by ktoś chciał odbudować akurat ten zamek, choć cuda się zdarzają. Ja cieszę się z tego co zrobiono. A propos przynoszenia dochodów…mi również proponowano, by na stronie zarobić, bo powinna przynosić dochody 🙂 Pieniądze to nie wszystko…nie chcę tu reklam, bo komercji dość w życiu i na mojej stronie jej nie będzie, bo nienawidzę jak czytam gdzieś coś a nagle wskakuje reklama. Bardziej niż pieniądze szanuję sobie tych, którzy tu zaglądają 🙂
Za komentarz dziękuję, bo szanuję czyjeś odmienne zdanie i pozdrawiam.
Dorota Sokół